Akcja Liść Dębu 2017 – relacja z rajdu!

Od rajdu “Akcja Liść Dębu” minął już ponad miesiąc… jednak w naszych głowach nadal kotłują się wspomnienia urokliwych, oświetlonych promieniami jesiennego słońca, szczytów Beskidu Żywieckiego oraz… burzliwej walki o zdobycie kaczek (zaraz, kaczek? jakich kaczek?!)

Dzień Pierwszy

Po nocnej podróży, którą umilał nam gitarzysta Andrzej oraz jego wierna wokalistka Becia, dotarliśmy do Korbielowa, rozpoczynając tym samym zmagania z trasami ułożonymi przez zmyślną Babcię-Pawłowską.

Od samego początku dopisywała nam pogoda, a słońce przebijające się przez lekkie chmury uwydatniało piękno jesiennego szlaku. Po przebyciu pierwszego fragmentu, organizatorzy postanowili jednak zatrzymać drużynę i rozpocząć grę, która miała odmienić losy jej uczestników… Była to gra o kaczki! Organizatorzy wymyślili rozgrywkę, w której podzieleni na drużyny piechurzy mieli za zadanie zbieranie gumowych kaczek (tak, drogi czytelniku, takich dziecięcych kaczek do kąpieli), sprytnie rozlokowanych w zakamarkach schronisk, w których nocowaliśmy. Jednak nie to było największą „zagwostką” owej gry! Bowiem jedyną zasadą był… brak zasad! Uczestnicy zabawy mogli podkradać sobie nawzajem kaczki i zdobyć całą kolekcję! Jedynie organizatorzy posiedli immunitet nietykalności, dzięki któremu nosili w plecakach całą kaczą ferajnę. Nagrody za zdobycie największej ilości kaczek rozdane miały być na “porajdówce” naszej wyprawy, a kara jaka czekała na przegranych zachęcała do dokładnego przeczesywania wszystkich kątów. Miało ją stanowić wypicie nie byle jakiego napoju, przygotowanego przez jednego z organizatorów (alchemika Malinę). Napoju iście diabelskiego, czyli najostrzejszej, wywołującej atak niepohamowanego płaczu i piekielnej pożogi w żołądku nalewki z papryczek jalapeno :O!

Po przedstawieniu zasad, podzieleniu graczy i zebraniu drużyn, ruszyliśmy w dalszą drogę, aż dotarliśmy do Schroniska na Hali Miziowej, w którym doładowaliśmy baterie (i puste brzuchy), po czym rozpoczęliśmy zdobywanie najwyższego szczytu naszej eskapady, Pilska (1557 m n.p.m.). Podziwianie widoków i tradycyjna fotografia nie zajęły nam zbyt dużo czasu, ze względu na silny i zimny wiatr, który zachęcał do dalszej wędrówki. Po marszu w błocie i ciemnościach, wygłodniali i spragnieni śpiewogrania, dotarliśmy do naszego pierwszego przybytku, czyli Bacówki na Krawcowym Wierchu. Tradycyjnie po uzupełnieniu paliwa rozpoczęliśmy świętowanie, które dla niektórych zakończyło się już kolejnego dnia :).
20171013_IMG_5350

Dzień Drugi

Po krótkiej nocy wyruszyliśmy na dalszy podbój złotych, jesiennych szlaków Beskidu Żywieckiego. Kolejny dzień naszej wyprawy owocował w jeszcze piękniejsze widoki, które dodatkowo ozdobione przez ciepłe i jasne słońce, cieszyły oko i wyzwalały ducha włóczęgi. W połowie naszej wędrówki mijaliśmy schronisko na Hali Lipowskiej, jednak na popas zatrzymaliśmy się w Schronisku PTTK na Rysiance, w której pyszne placki po zbójnicku i jagodowe koktajle zadowoliły największych smakoszy. Po obiedzie, (i pierwszych kradzieżach kaczek!) przemierzając urokliwe trasy zdobyliśmy kolejny szczyt – Romankę (1366 m n.p.m.). Od Romanki do drugiego noclegu, w Górskiej Stacji Turystycznej Słowianka, dzieliły nas już tylko malownicze ścieżki, które udało nam się przemierzyć w promieniach zachodzącego słońca. Widoków jakie nam towarzyszyły nie jestem w stanie opisać słowami i jestem pewna, że moi współtowarzysze zgodziliby się ze mną, że dla takich właśnie chwil w góry wciąż wracamy :).

W uroczym, drewnianym domu przywitała nas starsza właścicielka, która wzruszyła się słysząc znane z czasów młodości pieśni i ballady. Jednak dotarcie do schroniska to jedno, a przygotowanie kolacji dla 28 osób to już nie lada wyzwanie! Mimo to, sprawni kucharze naszej sekcji, czyli Magda, Szymon i Paulina, uporali się z zadaniem i przyrządzili dla nas przepyszne danie, które dodało nam energii i pozwoliło na całonocne biesiadowanie! Zabawy było sporo gdyż zbliżała się godzina zero, czyli rozliczenie gry o kaczki… Nastroje sięgały zenitu, a walka była zacięta do tego stopnia, że uczestnicy w obawie przed kradzieżą zabierali swoje zdobycze nawet pod prysznic. Po krwawych walkach i niepoprawnych konszachtach wreszcie udało się wyłonić zwycięzcę. Wygrana drużyna otrzymała bony, uprawniające do odebrania nagrody na “porajdówce” oraz uznanie organizatorów, natomiast przegrani – ze łzami w oczach i spiekotą w ustach wypili słynny trunek ^^

20171014_IMG_5404

Dzień Trzeci

Dzień ostatni, dzień powrotów i pożegnań z górami, zawsze witamy z ciężkim sercem, jednak tym razem każdy cieszył się na poranną pobudkę, gdyż od świtu czekała na nas najlepsza jajecznica, przygotowana specjalnie przez organizatorkę Babcię-Pawłosię oraz Szymona! Po pysznym śniadaniu ruszyliśmy w kilkugodzinną drogę do Korbielowa, w którym to zaczynaliśmy naszą przygodę. Przeprawa przez błotniste szlaki uwieńczona polską-włoską pizzą oraz lodami, które ochłodziły rozgrzane żołądki przegranych, zakończyła górskie podboje.

Niepowtarzalna jesienna aura, piękna pogoda pozwalająca na długą wędrówkę, wspaniali ludzie i dobra zabawa… Czego chcieć więcej?

By Plewcia.

20171020_Panorama_14

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.