Zieleniec – obóz narciarski, 12-14 marca 1999

[Kliknij, aby zobaczyć galerię zdjęć z tego rajdu]

Prawie wiosenny już obóz narciarski w Zieleńcu odbył się w dniach od 12 do 14 marca 1999 r. Jeździliśmy na nartach, chodziliśmy po Górach Orlickich i "zwiedzaliśmy" Czechy. Prawdziwe białe szaleństwo.

 Rozkręcająca się wciąż ekipa AZS AE POZNAŃ – sekcja turystyki i dobrzy, świeżo zapoznani przyjaciele, chcąc zażyć nieskazitelnie czystego górskiego powietrza – wybrała się do krainy śniegu. Pojechaliśmy do bardzo dobrze znanego narciarzom Zieleńca.
Podróż samą z różnymi przesiadkami zakończyliśmy szczęśliwie. Szefo wyjazdu Wawer wykazał się całkiem obszerną wiedzą krajoznawczą… jako nasz Kaowiec.

Po drodze oglądaliśmy podmyte po ostatnim kataklizmie '97 Kłodzko. Miasto z ciekawą twierdzą oglądaliśmy oczywiście z oddali…, bo nie znam raczej narwańców, którzy zwiedzają około 6.30 rano! 

Potrzebna nam była dawka mocnych wrażeń…, trochę ADRENALINY!…

Zaczęło się!!!
Koleżanka Ola, dzięki sile kobiecej perswazji i uroku + troszkę mojego wdzięku… 🙂 odzyskała swój plecak z dworca w Kłodzku.. bez tego plecaczka jej wyjazd by się szybko zakończył!

Przed odjazdem pekaesem odwiedziliśmy poprzednio zaprzyjaźniony bar "Małgosia" …BIG ŁYK gorącej kawki od razu postawił wszystkich na nogi… …no i w drogę do Zieleńca…

Nastawieni byliśmy pozytywnie na tę krainę śniegu… no faktycznie słońca i białego puchu nie brakowało. Pani w schronisku PTSM przywitała nas z lekkim zdziwieniem, że taką małą ekipą z Poznania przyjechaliśmy.

Żałujcie więc wszyscy Ci, którzy mieliście jechać a nie pojechaliście
:))))))

Po zakończonych kombinacjach z wypożyczaniem nart (a w Zieleńcu jest w czym wybierać… cenowo i sprzętowo) ruszyliśmy na podbój stoków.
Zaczęliśmy oczywiście od OŚLEJ ŁĄCZKI…, żeby przypomnieć sobie to i owo…, albo też się ogólnie nauczyć!

To są chyba wspomnienia naszych siniaków…
Pogoda była naprawdę szokująco ładniutka – słoneczko, śnieg i zwariowany pomysł, żeby na początku rzucić się na dosyć ostre zjazdy.

…poczuliśmy chyba BIAŁE SZALEŃSTWO…

Tak á propos… ceny wyciągów to mniej więcej za 10 zjazdów około 10 zł.

Wieczorek integracyjny spędziliśmy w knajpie.

Następnego ranka… w sumie to było prawie południe, część z nas powędrowała do Czech, a dwie zapalone (Ola i ja) narciarki zostały w Zieleńcu. To była sobota, więc ludzi na stoku nie było mało, ale aż tak tłumnie też nie! Myślę, że reszta ekipy, wędrując do Czech, miała niezłą górską kondycję i zapał do dreptania po tak stromych zboczach.

Na stokach dominowali narciarze, ale snowboardzistów – zapaleńców nie brakowało!

Spodobało nam się bardzo wjeżdżanie na podwójnych orczykach.——-..większa integracja!
Pod wieczór wreszcie wspólnie znowu na narty …co tu dużo pisać pooglądajcie zdjęcia!

Oj ten wieczorek to był totalnie sportowy – maraton narciarski..

Jeździliśmy do upadłego, tzn. niektórym nawet nie przeszkadzała już słaba widoczność i trasa oświetlana samymi gwiazdami na niebie. :)))
Sobotni wieczorek integracji spędziliśmy w schronisku przy bardzo ożywionej dyskusji z nowo-zapoznanymi w dwoma studentkami z Wrocławia, …których na zdjęciach niestety nie zobaczycie.

Zabaw nigdy studentom dosyć. Impreza w pobliskim pubie, którą oczywiście zaliczyliśmy, dała nam się lekko we znaki następnego dnia. Chociaż pewien Łukasz miał taką kondychę, że obudził wszystkich o 7.00 żeby iść na narty! Więc poszliśmy!
Niektórym było wciąż mało wrażeń, np. mi, więc poszłam wybadać tereny na najwyższym wyciągu – 530 m. "Nartoramie" ..jak na moje zaawansowanie jazdy na nartach można powiedzieć, że dosyć odważnie!
Ale udało się! Było supper!!!
Namówiłam potem Olę, dołączył się też Łukasz i Wawer, który właśnie do nas dotarł na stok….

 Trochę strachu + duża dawka wrażeń no i oczywiście siniaczków.

Jeździliśmy uparcie do popołudnia.
Potem na Bus i powoli nasza bajka śnieżna się kończyła.
Pośpiewaliśmy trochę na dworcu w Kłodzku…, co kolegę Olka wprawiło w lekkie zakłopotanie – nie był pewien, czy się do nas w ogóle przyznawać…. :)))
W samym pociągu ostatnia integracja przy znanej grze towarzyskiej….MAFIA.

…A tu nagle koniec bajki… Stacja – Poznań!

A w bajce tej występowali:
Wawer – szefuńcio, Łukasz, Ola, Olo, Magda, Ania, Ewa i ja-Iza.

Wszystkich ZNAJOMKÓW I NIE TYLKO pozdrawiamy i na następne wypady JUŻ Z NAMI ZAPRASZAMY.

Dobranoc. ;)))

IZABELA GRYCZA