Zimowa Czarnohora – Sylwester 07/08

Charnohora_konie

Petefijalkowski:

Witajcie po tygodniowej nieobecności i niesamowitym wyjeździe, na którym miałem przyjemność być…

Gdzie: Najwyższe pasmo górskie Ukrainy – Czarnohora, przełęcz pomiędzy dwoma huculskimi wioskami Dzembronią oraz Bystrecem, zakwaterowanie w Chatce u Kuby.

 Kiedy: wyjechaliśmy 28 grudnia wieczorem, wróciliśmy 6 stycznia 2008 rankiem.

Skład:
Iwona Szydełko, Mariusz K., Pat (Szczecin); Prawdziwa Karolka, Tomek Z., Pete, Magda, Michał D, Ola Cz, Paweł (Poznań) Marysia i Radek(Wrocław).

Transport: do Przemyśla pociągiem, potem busem do Medyki, granicę przeszliśmy pieszo(niestety ok 3h stania z mrówkami), potem czekał na nas zamówiony bus, w Chatce byliśmy ok 3.00 w nocy z soboty na niedzielę czasu Ukraińskiego. W drugą stronę pobudka w sobotę o 4.00, wyjazd busem z "centrum" Dzembronii o 6:25, w Poznaniu 5:50. 

Tyle technicznych spraw. Teraz będzie afirmacja – jeden z najlepszych wyjazdów górskich, w których miałem możliwość uczestniczenia… Właściwie wszystko nam się udało, klimat przez te 6 dni był tak niesamowity, że dopiero w czwartek późnym wieczorem pojawiła się u mnie w głowie myśl, że gdzieś tam daleko jest Poznań, że kiedyś będę musiał pójść do pracy, autobusy, cywilizacja…. Wcześniej potrafiliśmy się zupełnie wyłączyć, a codzienne przebywanie w górach oraz pospolite czynności, które musieliśmy wykonać, żeby huculska chata w której gościliśmy była dla nas przytulna i dawała ciepło, wodę, jedzenie, bardzo nam się podobały i nie zamieniłbym na pewno tego tygodnia na jakiekolwiek inne wygody…

Ludzie… okazało się że pojechaliśm ekipą, która w bardzo szybkim tempie się zgrała i stanowiła wzajemnie uzupełniające się elementy, nasze wspaniałe koleżanki zaskakiwały nas swoimi talentami kulinarnymi w kuchni, a gotowanie na piecu kaflowym do łatwych nie należy, wzięcie odpowiedzialnośc za ilość soli na 3kg makaronu podam jako przykład. Płeć mniej piękna latała ok 150m w jedną stronę po wodę do studni, rąbała drewno w drewutni że aż wióry leciały, wszyscy razem zmywaliśmy naczynia, sprzątaliśmy… Tak, myślę że dobrze się dopasowaliśmy.

Pojechaliśmy do Chatki u Kuby, gdzie przez prawie tydzień chodziliśmy po górach i pagórkach, a także próbowaliśmy poczuć klimat serca Huculszczyzny. Już sam transport w tamtą stronę dostarczył nam niezapomnianych wrażeń, upakowaliśmy się w busa 13-osobowego dokładnie w tyle osób, plecaki stały lub sterczały ze wszystkich jego zakątków,na samym starcie Kuba kupił 3 pyszne likiery "Wisznie w czekoladzie na koniaku", potem tylko dokupowaliśmy w przydrożnych magazinach podobne trunki, które okazały się jednym z przebojów wyjazdu, zarówno ze względu na smak, jak i cenę (3-4,5zł) za flaszkę.
(…)