Rajd ,,Powroty (prawie) w Bieszczady” 2023 w Góry Stołowe – relacja

Właśnie zgasły wszystkie lampy w pociągu. Momentalnie przypomniał mi się rajd, który niedawno się zakończył. Ten brak światła to znak, znak bym napisał relację – pomyślałem. Skąd powiązanie ciemności w Regio Jet z rajdem? O tym za chwilę. Tymczasem zapraszam do krótkiej lektury.

Pewnego dnia sprawdzam harmonogram rajdów STK, przy listopadzie widzę nie jak zawsze Bieszczady, ale Góry Stołowe. W kolumnie „organizator” widnieje „Adam Słodowy”. Nie jestem pewny, czy to pewien żart i nawiązanie do programu sprzed ponad pół wieku „Zrób to sam”, który prowadzony był właśnie przez Adama Słodowego. Po jakimś czasie widzę na facebooku informację o rajdzie. Uff, wpis w harmonogramie nie był żartem i nie trzeba rajdu organizować samemu, lecz jest organizator – o imieniu i nazwisku jak sławny swego czasu popularyzator majsterkowania.

Choć dojazd w polskie góry dla mnie staje się coraz trudniejszy, to wciąż od czasu do czasu staram się dołączać do SeTKowych wypraw. Tym razem rajd zaczął się dla mnie pobudką bardzo wczesnym rankiem oraz pociągową podróżą z Pragi do Náchodu, z przesiadką w innej czeskiej mieścinie. Godzina 9 wysiadam z lokomotywy i zahaczam po drodze Lidla [zakupiony tam burek był ledwo jadalny). O 9.30 dochodzę do początku wyznaczonej w aplikacji trasy i idę, idę, idę…. Podziwiam naturę, od czasu do czasu rozmawiając sam ze sobą 😁. Przerw na jedzenie jest kilka, ale krótkich. Podczas jednej z nich, wpatrzony w drzewa sięgam po kolejne kęsy mojej smacznej kanapki. Zjedzone? Pora iść!

Dochodzę do Gościńca na Szczelińcu, wygląda jak opuszczony dom z horrorów, chodzę w około, wreszcie jakaś babka pyta czy jestem z 22 osobowej grupy. Choć nie do końca przekonany, że pyta o STK, odpowiadam stanowczym głosem, że tak. “Niech Pan wsiada” – powiedziała i podwiozła mnie 200 m. do „Gospody”. Poszedłem do jednego z naszych domków. Okazało się, że jestem chwilę przed resztą. Strava pokazuje 25.54 km.

Za niedługo wraz ze Stanisławem idziemy na kolację do pobliskiej restauracji. Tam poznaję Karolinę, Patrycję, Karola i Arka. To skład domku nr 5, domku, który zwyciężył w pewnym konkursie, ale o tym nieco później.

Z kolei w domku nr 6 o godzinie 20.30 rozpoczyna się koncert, gdzie Olo (członek „Grupy Trzymającej Stery”) i Karol grają pierwsze skrzypce, oj przepraszam – gitary! Wiele pięknych utworów, również spoza SeTKowego śpiewnika, które głównie debiutant Karol zaprezentował naszej grupie. Mnie szczególnie zapadła w pamięć harcerska piosenka „Bolero”. Choć tekst tegoż utworu znajdziemy na 545 stronie śpiewnika, to nigdy wcześniej nie słyszałem jej na żadnym rajdzie (albo druga możliwość: szare komórki odpowiedzialne za spamiętanie tego faktu obumarły 😊 ).

DZIEŃ 2

Dzień drugi zaczynamy od śniadania, znów w restauracji „Hejszownia”, w której miłe starsze panie przyszykowały dla nas posiłek. Po chwili wyruszamy w drogę w stronę Szczelińca Wielkiego.

Dłuższa przerwa w schronisku Pasterka gdzie spotykamy ekipę w Gdańska, która jechała wraz z STK w pociągu w czwartkowo-piątkową noc. Po rozgrzaniu się i nabraniu sił wyruszamy w dalszą drogę. Po niedługim czasie część ekipy odłącza się i przechodzi przez granicę by dotrzeć do krainy piwem płynącej. Tam oczywiście najlepszy na świecie (tak mówi wielu) trunek złocisty i typowy dla naszego południowego sąsiada smažený sýr.

Natomiast większa grupa, w której jestem i ja, zmierza do Błędnych Skał. Docieramy tam już o zmroku. Krótka przerwa, baton, herbata, kabanos czy cokolwiek innego. Czołówki na głowy i kontynuujemy. Choć trasę tę przemierzałem przynajmniej już 2 razy, to muszę przyznać, że po ciemku ma ona dużo ciekawszy charakter.

Dochodzimy do schroniska. 21 km za nami. Idziemy na kolację, oczywiście do sprawdzonego poprzedniego dnia miejsca. Po kolacji prysznic. Proponuję bałkańską muzykę, niestety większość nie odnajduje w niej tyle piękna co ja… DJ Arek przejmuje telefon i zapuszcza muzykę. Przy aprobacie Stanisława z głośników wydobywają się dźwięki niejakiego Cypisa. Mimowolnie poznałem twórczość polskiego wokalisty z Inowrocławia. Niestety odsłuchane być to nie może. 😊

Z czasem zmieniamy klimaty muzyczne, jest Cheri Cheri Lady, La Gozadera, Mydełko Fa, Prawy do Lewego, Italodisco i wiele innych. Światło zgaszone, kilka świątecznych lampek jako dekoracje i głośna muzyka przyciągają coraz to nowych gości na disco w pokoju nr 5. Jednak przybysze nie zabawiają długo (został tylko Szymon i kierownik wyprawy – wspomniany Adam S.) i przechodzą do innego domku by śpiewać przy gitarze. Po godzinie dołączamy i my.

DZIEŃ 3

Dłuższy sen, śniadanie i zaczynamy trasę (dopiero o 11) z pięknym widokiem zaśnieżonych drzew. Z biegiem czasu i schodzenia w dół białe kolory zanikają Po ok. już 3 godzinach dochodzimy do Dusznik-Zdroju, do restauracji Matteo. Nie mając zbyt wiele czasu jestem w stanie zamówić i zjeść tylko krem z brokuł (był bardzo dobry). Siedząc w tym miejscu uświadomiłem sobie, że prawie 2 lata temu (Rajd na Dobry Początek 2021) byłem w tych samych górach i w tej samej restauracji. Te same miejsce, inni ludzie, panta rhei

Za chwilę muszę odchodzić, krótkie pożegnanie i biegnę na autobus, który już na mnie czekał. „Pan Jarosław Kamiński?” – pyta kierowca. Wsiadam i odjeżdżamy…

Jeszcze jedno, wracając do początku i skojarzenia ciemności z rajdem. Otóż jak napisałem wcześniej, zrobiliśmy małe disco w pokoju. Zgaszone światła spowodowały relatywnie niski   pobór energii. Adam wieczorem oznajmił na grupowej konwersacji: „Zawody w oszczędzaniu prądu były bardzo wyrównane, wygrał domek numer 5”. Ostatecznie jednak Gościniec nie pobierał od nas dodatkowych opłat – Adam, nie wiem jak tego dokonałeś, ale – chapeau bas!

Dwa lata temu zostałem poproszony o napisanie kilku zdań podsumowujących moją aktywność w STK. Napisałem tam:

„STK to przede wszystkim ludzie. Ludzie tak różni od siebie w wielu aspektach, których łączy jednak jedno – miłość do gór. Doskonałe towarzystwo, niezwykle interesujące rozmowy, wymiana poglądów, poszerzanie spektrum zainteresowań, zabawa – to główne rzeczy za które wyjazdy z STK są bezcenne”.

Po tym rajdzie pod wszystkim tym podpisać się mogę jeszcze raz! Dziękuję organizatorowi za trud wykonany w przygotowanie rajdu oraz współtowarzyszkom i współtowarzyszom za mile spędzony czas. Do następnego razu!

Autor: Jaro(sław) K.

  1. Zapytałem kilku osób o skojarzenia z tym rajdem. Oto kilka z nich: śnieg, prąd, skały, śpiew i gitary, las, grzyby, śpiewanie, zabawa, przyjaźń, przygoda, Bolero, śniadania u Pani Marzenki, pęknięta deska w łóżku, Bracia Figo Fagot, dyskoteka, boomerzy, góry. Ode mnie jeszcze, jesień, cisza i …. Cypis 😊 A Tobie, Drogi Rajdowiczu, z czym kojarzy się wyprawa „Powroty (prawie) w Bieszczady”?

Zdjęcia: Stanisław, Jarosław