Wieczorem 8 listopada rozpoczęła się bieszczadzka przygoda. O godzinie 22:00 spotkaliśmy się na dworcu głównym w Poznaniu. Następnego dnia, po sprawdzeniu obecności udaliśmy się na peron, z którego odjeżdżał pociąg do Rzeszowa. Podróż pociągiem trwała ponad 10 godzin. Po dojechaniu do Rzeszowa mieliśmy chwilę czasu, aby coś zjeść oraz przygotować się do dalszej podróży. Z Rzeszowa busem dojechaliśmy do Archidiecezjalnego Domu Rekolekcyjnego im. Jana Pawła II. Mieliśmy chwilę czasu aby zostawić nasz bagaż i wrócić ponownie do busa, który zawiózł nas na punkt startowy naszej górskiej wędrówki. Po dotarciu na miejsce spotkaliśmy miłych panów na koniach ze straży granicznej, którzy byli zaskoczeni naszą obecnością – nie spodziewali się turystów wybierających się na oblodzone i obsypane śniegiem szlaki. Panowie życzyli nam przyjemnej i bezpiecznej wędrówki. 🙂
Drugiego dnia rajdu prosto z Ustrzyk Górnych udaliśmy się czerwonym szlakiem w kierunku Połoniny Caryńskiej, a więc miejsca naszego kolejnego noclegu (Chatki Puchatka). Schronisko to posiada specyficzny, górski klimat, nie ma tam prądu oraz bieżącej wody, a toaleta znajduje się na zewnątrz. Nasza trasa obejmowała bardzo często dsosyć śliskie szlaki, a przy samej Chatce Puchatka wiał bardzo silny wiatr.
Trzeciego dnia (Dzień Niepodległościwyruszyliśmy z Chatki Puchatka czerwonym szlakiem do Przełęczy Orłowicza, z której zeszliśmy żółtym szlakiem do Wetliny. Tam czekał nas trzeci nocleg w schronisku Cień PRL-u. Po samej nazwie schroniska można było spodziewać się wystroju w stylu PRL-u i tak też było. 🙂 Schronisko posiada charakterystyczny dla tego okresu wystrój. Wieczorem udaliśmy się do Bazy Ludzi Z Mgły, aby troszeczkę się rozgrzać – tam można było obejrzeć zwycięski mecz piłki nożnej naszej reprezentacji.
Następnego dnia udaliśmy się czerwonym szlakiem, przemierzając kolejno: Okrąlik-Fereczata-Jasło-Cisna, gdzie czekał nas już ostatni nocleg w agroturystyce Szymkówka. Po dotarciu na miejsce noclegu, wieczorem, udaliśmy się do Siekierezady – knajpy słynącej z wyjątkowego wystroju (od diabłów witających turystów po powbijane w stoły siekiery) oraz pysznych i dużych posiłków.
Niedziela była dniem powrotu. Musieliśmy wcześnie wstać, aby zdążyć na busa ,który odjeżdżał z Cisnej o godzinie 5:53 prosto do Rzeszowa. W Rzeszowie mieliśmy aż trzy godzinną przerwę (m.in. aby zjeść śniadanie), a tam wsiedliśmy w pociąg, który zawiózł nas bezpośrednio do Poznania.
Ogółem podczas rajdu warunki pogodowe dość często ulegały zmianom, co umożliwiło nam robienie zdjęć i podziwianie piękna Bieszczad. Było duuuużo śniegu, mimo to każdy, kto pozostał w domu, powinien żałować, że z nami nie Bieszczadował. Do zobaczenia za rok!