Spis wszystkich galerii zdjęć na forum
Wybrane zdjęcia – album na facebooku
Spotkaliśmy się o 22 na przedrajdówce w Setce. Ostatni moment na to, aby sprawdzić, czy każdy zabrał wszystko czego potrzebować będzie przez kolejne trzy dni. Wszystko jest ? Zatem można udać się na dworzec, gdzie czekała już reszta ekipy. 🙂 Szybkie ogarnięcie spraw organizacyjnych, chwila oczekiwania i w końcu zegar wybił 1:52. No to w drogę.
DZIEŃ 1
Po 6 godzinach jazdy pociągiem w doskonałych humorach znaleźliśmy się w Jeleniej Górze. Prawie bez najmniejszych problemów odnaleźliśmy drogę na szlak. Przed nami czekała około 7-mio godzinna trasa zaplanowana przez Janka, która wyglądała tak :
Dworzec PKP Jelenia Góra –> zielonym szlakiem 25 min –> Góra Krzywoustego –> żółtym szlakiem 2 h 20 min –> Przełom Kamienicy –> niebieskim 1 h –> Plichowice, zapora –> następnie cały czas szlakiem zielonym 3 h 10 min –> Wleń, ruiny zamku Piastowskiego, gdzie odbijamy na szlak żółty 10 min –> SSM Wleń w Nowych Łupkach
Trasa nie była ciężka, lecz długa. Całe zmęczenie wynagradzały jednak przepiękne widoki, które mogliśmy obserwować po drodze. Przystanki na chwilę odpoczynku urozmaicały nam dźwięki gitary, wspólne śpiewy i rozmowy. We Wleniu (do którego w końcu dotarliśmy… po kilkukilometrowej asfaltowej trasie-skrócie) zamówiliśmy pizzę. Byliśmy tak zmęczeni, że właściciel pizzerii podrzucił nas busikiem do schroniska. Nasze zmęczenie było na prawdę przeogromne. Jednak wystarczył gorący prysznic, krótka drzemka i w zasadzie byliśmy jak nowonarodzeni. Wieczór spędziliśmy we wspólnym gronie grając i śpiewając tak długo jak starczyło nam sił.
DZIEŃ 2
Monti (można rzec: już tradycyjnie) budził śpiochów grając na gitarze i śpiewając. Najprawdopodobniej była to „Grażka”. Byli nawet i tacy, którzy po pierwszych dźwiękach gitary zerwali się niemal na równe nogi z przerażeniem o co chodzi. To dopiero musiała być pobudka. 🙂
Po szybkim ogarnięciu i szybkim śniadaniu spotkaliśmy się wszyscy przed schroniskiem. Pierwotnie zaplanowana trasa była na około 10,5 godziny, jednak na prośbę sporej części ekipy trasa została zmieniona na 6 godzin. Z racji lekkiej zmiany planów musieliśmy dostać się do Jeleniej Góry. Tam czekała na nas miła niespodzianka, czyli… czekający na nas Falar na dworcu PKP. Spontaniczne wyjazdy są najlepsze. Wsiedliśmy w podmiejski autobus, który zawiózł nas do Maciejowej (północno-wschodnia dzielnica Jeleniej), skąd ruszyliśmy na szlak.
Znów mijaliśmy przepiękne widoki po drodze. Zdobyliśmy Skopiec (724 m n.p.m.), z długimi (i wielokrotnymi :)) przerwami Falara po drodze (niektórzy nadal wspominają cudowne mielone na trasie :)). Pod wieczór (a ostatnie grupki już o blasku latarki, i prawie po omacku w ciemnym lesie) dotarliśmy do PTTK Szwajcarka, gdzie śpiewom, graniom i rozmowom nie było końca 🙂
DZIEŃ 3
Mimo że pierwszy dzień wiosny był dzień wcześniej, spaliliśmy w końcu marzannę, wykonaną przez Doti. Część osób poszła szlakiem przez ruiny zamku Bolczów, reszta niebieskim szlakiem aż pod Wołek. Za tym miejscem, gdzie żółty szlak wiódł przez drogę asfaltową do Wieścieszowic, mieliśmy najwięcej zabawy. Droga była skuta lodem, przez co raczej z niej zjeżdżaliśmy na tyłkach, niż schodziliśmy. Doszliśmy do Marciszowa, zamówiliśmy pizzę na dworzec (która przyjechała do nas aż z Kamiennej Góry) i stamtąd już bez przesiadek aż do Poznania.
/ Kinga Łączkowska i Ania Janiak